sobota, 14 stycznia 2012

Miejskie legendy


"Kuzyn kolegi mojej koleżanki powiedział mi, że brat cioteczny jego stryja..."  

Miejskie legendy, które są zazwyczaj wyssane z palca i mają niewiele wspólnego z rzeczywistością żyją swoim własnym życiem i aż po dzień dzisiejszy powstaje wiele nowych historii, które są rzekomo oparte na faktach. Owe legendy powstają zazwyczaj z chęci przestraszenia jak największej ilości osób i wprowadzenia ich w stan paniki, bowiem któż z nas nie bałby się, gdyby usłyszał o szykującym się ataku terrorystycznym lub grasującym po okolicy złodzieju nerek? 
Niektóre bawią nas, inne realistycznie przerażają, lecz tak naprawdę w żadną z nich nie wierzymy. Czy słusznie? Może powinniśmy uważać na dziwnych kierowców? Może nie powinniśmy kupować psów od obcokrajowców? Może to wszystko prawda?
Oto nasze rodzime miejskie legendy. Wszystkie opowieści są oczywiście oparte na faktach. Koleżanka ciotki mojej znajomej tak mówi..


Terroryści atakują


Pod koniec 2004r miał nastąpić atak terrorystyczny na jedno z największych centrów handlowych w Warszawie. Wielu mieszkańców stolicy otrzymało wtedy dramatyczne listy z ostrzeżeniem na swoje skrzynki mailowe:
„To nie jest żadna plotka ani spam, przekażcie tę wiadomość swoim znajomym i potraktujcie ją jak najbardziej poważnie. Mam znajomą w zarządzie Galerii Mokotów. Kilka dni temu ochrona zauważyła tam fotografujących różne miejsca Arabów. Zarząd spodziewa się, że w najbliższy weekend może dojść w  Galerii do zamachu bombowego, ale żeby nie wywoływać paniki nie upubliczniono tej wiadomości. Dlatego ostrzeżcie swoich znajomych i pod żadnym pozorem nie odwiedzajcie Galerii.”
Minął weekend, potem kolejne jednak do żadnego zamachu nie doszło. Wszystko wskazuje na to, że e-maila napisał jakiś dowcipniś jednak kto to był i jakie motywy nim kierowały do dziś nie wiadomo.

Przypis:
Opowieści o zamachach na galerie często i w różnych formach pojawiały się tuż po tragedii z 11 września 2001r. Obawy ludzi i narastające napięcie powodowały tworzenie się przeróżnych historii. Niektórzy, uważając to za świetny powód dla żartów dzwonili do szpitali, lotnisk i innych miejsc w których przebywa dużo osób z informacjami o bombie czy też zamachu. Panika, przerażenie -takie emocje towarzyszyły ludziom z których w bardzo mądry sposób zażartował sobie dowcipniś. Historie te na szczęście zaczęły znikać i teraz nie odnotowuje się takich przypadków.


Elektrownia atomowa na Ukrainie 


Niczym bumerang powracają pogłoski na temat kolejnych awarii w elektrowni atomowej na Ukrainie. Pomimo zapewnień ze strony tamtejszego ministerstwa ochrony środowiska, że nic takiego nie ma miejsca ludzie wiedzą swoje. Największa takiego typu plotka pojawiła się przed kilku laty na południu Polski. Terenowe stacje Sanepidu przeżywały wtedy oblężenie a telefony urywały się na temat rzekomo bardzo zwiększonej radioaktywności. Kilka gmin podało wtedy dzieciom płyn Lugola natomiast aptekarze sprzedawali wszystkie zapasy tego leku. W Bielsku Białej w zastraszająco szybkim tempie z półek znikały witaminy i jod.
Plotki powtarzane w innych regionach Polski donosiły, że w Kielcach pracownicy jednego z przedszkoli zakazali wszystkim swoim wychowankom opuszczać budynku, zamknęli wszystkie okna oraz dodatkowo zasłonili wszystkie zasłony. Podobno zdesperowany czytelnik jednego z kieleckich magazynów zatelefonował do redakcji: - Posiadam informacje, że wzrosło zapotrzebowanie na płyn Lugola a ponieważ jestem właścicielem hurtowni farmaceutycznej chciałbym dowiedzieć się czy ta awaria rzeczywiście miała miejsce. Nie jestem pewny czy mam zamawiać większe ilości tego specyfiku...


Folklor samochodowy w Polsce


Zagranicą do dziś bardzo popularna jest opowieść o autostopowiczu. Legenda opowiada o kierowcy wiozącym nieznajomego,  który kiedy jest już na miejscu z przerażeniem odkrywa, że pasażer znikł. Kierujący autem idzie do domu autostopowicza, gdzie dowiaduje się o strasznej prawdzie - osoba którą podwoził od wielu lat nie żyje.
W Polsce również pojawiają się historie którego wspólnym elementem jest samochód. Niedawno, bo w latach 90-tych bardzo popularna była opowieść o matce która ratuje swoje dziecko z grobu. Szczegóły i nazwy miejscowości ulegały zmianie, ale schemat pozostawał identyczny: ubrana na czarno kobieta jedzie nocą na cmentarz. Prosi kierowcę, aby wraz z  nią poszedł na grób. W pewnym momencie kobieta znika. Przerażony kierowca wyraźnie słyszy dobiegający spod płyty nagrobkowej płacz dziecka. Odsuwa murowaną płytę i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu znajduje tam żywe dziecko.
Inna, równie popularna legenda dotyczy bardzo tanich samochodów które można kupić na giełdzie lub poprzez ogłoszenie. Auta są w idealnym stanie jednak posiadają jedną wadę: nikt nie chce być ich właścicielem, gdyż przez kilka tygodni leżały w nich ludzkie zwłoki.
Na przykład:
Niedaleko Oświęcimia przejeżdżał swoim autem pewien Austriak. Wpadł w poślizg i zginął. Auto nie było widoczne i stało w krzakach przez co trup leżał i rozkładał się w samochodzie przez wiele tygodni. Kiedy w końcu wyjęto szczątki Austriaka w samochodzie pozostał trupi odór. Auto wystawiono na sprzedaż, jednak nikt go nie kupił. Później stał i niszczał przez dwa lata w „Polmozbycie”. Potem samochód najprawdopodobniej trafił na złom.
Inna, podobna historia została odnotowana na Śląsku:
Mężczyzna miał wyjechać samochodem w podróż. Zszedł do garażu a tam w aucie dostał zawału serca. Wszyscy byli przekonani, że wyjechał i nikt tam nie wchodził. Kiedy wyciągali trupa ciało było już w stanie znacznego rozkładu. W samochodzie pozostał straszny, trupi odór którego nie dało się w żaden sposób usunąć. Później krewni zmarłego starali się sprzedać auto jednak z marnym skutkiem. Dawali wiele ogłoszeń do gazet, spuszczali znacznie z ceny jednak nikt go nie chciał.


Suknia ślubna

Od czasu do czasu pojawia się dramatyczna opowieść o sukni ślubnej. Główną bohaterką tej historii jest panna młoda, która z pobliskiej wypożyczalni wypożyczyła wspaniałą kreację do ślubu. Niestety, dzień po swoim zamążpójściu nagle umarła. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był trupi jad. Wszyscy zastanawiali się, skąd w ciele kobiety znalazła się trucizna. Zagadka została rozwiązana kilka  tygodni później. Jak rzekomo donosi policyjne dochodzenie poprzednia właścicielka sukni- młoda Włoszka zmarła w dzień swojego ślubu. Jej ciało ubrane w suknię leżało przez trzy dni w trumnie i przesiąknęło specyficznym jadem. Kreacje zdjęto z kobiety w dniu pogrzebu i sprzedano mediolańskiemu domu mody. Stamtąd kupiła ją nieświadoma właścicielka wypożyczalni sukni ślubnych i sprowadziła do swojego salonu w Polsce.


Rosyjski pies


Pewien mężczyzna na pobliskim targowisku kupił od Rosjanina malutkiego pieska. Wedle zapewnień kupca czworonóg miał być owczarkiem kaukaskim. Parę miesięcy później wyszło na jaw, że nie był to wcale pies a potężny niedźwiedź, który przywiązał się do swojego właściciela a ten nie miał pojęcia co zrobić z „pupilem”.

Przypis: Genezy tej legendy nie sposób jednoznacznie określić. Najprawdopodobniej powstała ona na fali wysypu zagranicznych handlowców w naszym kraju. Któż nie pamięta Ukraińców czy Chińczyków wciskającym klientom przeróżne produkty. Któż może wiedzieć, czy nie okazały się one zupełnie inne niż w zapewnieniach sprzedawców?



Uważaj na swoją pociechę 


Jest to rodzima wersja legendy o złodziejach nerek.
Pewnego dnia rodzice z czteroletnim synem wybrali się na zakupy do sklepu IKEA. Małżeństwo kupowało tam produkty, coś oglądało cały czas mając oko na swoją pociechę. Podczas chwili nieuwagi synek zniknął im z pola widzenia. Zaczęli go szukać, jednak nie przynosiło to rezultatów. Zdenerwowane i zdesperowane małżeństwo w końcu zadzwoniło po policję, która zamknęła sklep i dokładnie go przeszukała. Nic to niestety nie dało. Zrezygnowani i zrozpaczeni małżonkowie po wielu godzinach podjechali pod swój dom. Na schodach zobaczyli swojego synka owiniętego w ciepły koc, z kartką „Wasz syn jest w narkozie. Jak najprędzej jedźcie z nim do szpitala”. Rodzice chłopca od razu pojechali do szpitala, gdzie okazało się, że malec nie ma jednej nerki.


Szczur rurołaz


Pewna kobieta przygotowywała w kuchni obiad. Po chwili wyszła z pomieszczenia. Kiedy wróciła cały obiad znikł ze stołu chociaż była sama w domu. Winowajcą tego zamieszania miał być szczur, który dostał się do kuchni poprzez toaletę. Niektórzy w obawie przed atakiem szczurów rurołazów przygniatali klapy swoich sedesów ciężkimi kamieniami.


Chińska róża


Kwiat ten był niegdyś bardzo popularny w polskich domach. Niestety od kilkunastu lat mylnie przypisuje mu się właściwości trujące i rakotwórcze. Genezy tej legendy należy szukać w szpitalu w którym na korytarzu stała chińska róża. Wielu pacjentów i odwiedzających bliskich ludzie zrywali po gałązce, aby wyhodować różę w swoim domu. Proceder ten doprowadzał do szaleństwa sprzątaczki, które postanowiły jakoś go ukrócić. Na drewnianych donicach róży przyczepiły tabliczki z informacją, że kwiat jest szkodliwy dla zdrowia. Różę udało się uratować a „kradzieże” nie miały już miejsca. Zła legenda o kwiecie jednak nie zginęła i po dziś dzień, pomimo naukowych  potwierdzeń o nieszkodliwości uważa się, że róża jest szkodliwa.

1 komentarz:

  1. Owe historie zwracają na siebie uwagę. Każda jest barwna. Najbardziej zaciekawiła mnie historyjka o zakupie owczarka kaukaskiego który okazał się niedźwiedziem XD. Cóż za niespodzianka dla właściciela, ale w końcu Rosja to nie kraj tylko stan umysłu ;)

    OdpowiedzUsuń