niedziela, 18 sierpnia 2013

O mariażu serialu z horrorem, vol. 1


W czasach, kiedy serial nie jest tanią telenowelą z błahym wątkiem w tle możemy śmiało wybierać co, jak i gdzie chcemy obejrzeć. Wybór jest przeogromny i choć z braku czasu muszę skrzętnie odrzucać niektóre pozycje to istnieje dla mnie kilka tworów obowiązkowych, których nie przegapię choćby miało się walić i palić. Ze względu na tematykę bloga skupię się na serialach, które choćby w małym stopniu ocierają się o tematykę grozy. Będę chwaliła to co dobre i narzekała na to co złe. W tle przebąknę jeszcze, że najlepszym serialem dramatycznym jaki dotychczas oglądałam jest "Six feet under". "Breaking bad" stoi tuż za nim. Tak, ale ja nie o tym miałam..
Zapraszam was do świata telewizyjnej makabry, pełnej wampirów, wariatów i łowców, którzy oddaliby wszystko za siebie nawzajem.

1) "SUPERNATURAL"
Kiedy 7 lat temu rozpoczynałam swoją przygodę z braćmi Winchester nie sądziłam, że potrwa ona aż tak długo. Nie ukrywam i ukrywać nie zamierzam, że do owego serialu mam ogromny sentyment i choć wiem, że jest gorzej niż na początku nie potrafię odwrócić się plecami i nadal jestem bardzo ciekawa jaki to wszystko będzie miało finał.

Głównym atutem są niewątpliwie dwaj bracia, Sam i Dean, którzy walczą z różnej maści potworami. To ich rodzinny biznes i przeznaczenie od którego nie ma odwrotu. Bywa sentymentalnie, strasznie i śmiesznie bo starszy z rodzeństwa, Dean, jest bardzo rozrywkowym facetem. Postacie drugoplanowe idealnie wpasowują się w historię i niejednokrotnie pokazują, że można przyćmić głównych bohaterów (Bobby ze swym słynnym "Idjits").
Malkontenci mówią, że serial skończył się wraz z rewelacyjnym 5 sezonem a dalej jest tylko równia pochyła w dół. Zgodzić się mogę jedynie z faktem, że jest gorzej, ale nie do tego stopnia żeby wieszać na serialu psy. Każdy, kto polubi braci będzie im kibicował aż do końca. A malkontenci choćby dla brytyjskiego akcentu Marka Shepparda powinni dalej oglądać. A tak poza tym Dean nadal bawi, są słynne rozmowy w Impali (warto odnotować nazwę tegoż auta bo odgrywa on równie ważną rolę), przeciwnicy są coraz silniejsi, a bracia nadal .... robią coś, o czym dowiecie się dając "Supernatural" szansę. Ja 7 lat temu, całkiem przypadkiem trafiłam i wpadłam do świata Winchesterów i czasem łapię się na tym , co ja zrobię jeśli skończą emisję. Chyba niczym małe dziecko będę tęskniła za utraconą zabawką. Na szczęście moja rozpacz poczeka jeszcze przynajmniej rok, bo już od października 9 sezon.


Mogłabym długo rozwodzić się nad "Supernatural", ale lepiej będzie, jeśli dodam tylko, że naprawdę warto spróbować. Dla mnie to sentymentalna podróż po nieprzespanych nocach, kiedy brak internetu pozwalał na jedyną furtkę w postaci niezwykle późnych emisji w telewizji. Łezka się w oku kręci, psia mać.

Plusy:
- realistyczni i świetnie wykreowani bohaterowie (zarówno główne i jak i drugoplanowe postaci)
- umiejętnie kreowana atmosfera grozy
- ogromny przekrój zjaw, demonów, aniołów i innej maści potworów
- humor
- ciekawy scenariusz
- wiele odniesień do współczesnej popkultury
- Chevrolet Impala 1967
- sentymentalizm braci...


Minusy:
-... który nie wszystkim przypadnie do gustu
- niektóre odcinki są tzw. "zapychaczami" i nie ciągną akcji do przodu
- zmiana twórcy i co za tym idzie nietrafione pomysły w dalszych sezonach

Ocena: Póki co 10/10. Tak, bez tego całego mojego sentymentalizmu dałabym 8, ale wiecie, jak to jest z rzeczami, które otaczacie kultem- choćby inni psioczyli ty zawsze będziesz uwielbiał.

2) "AMERICAN HORROR STORY"


Pełnoprawny serial dla maniaków horrorów. Twórcy nie boją się wplątywać w swe dzieło wszystkiego, co wpadnie im do głowy. Z różnym skutkiem oczywiście. Czasem, jak w przypadku pierwszego sezonu wiedzą, gdzie postawić granicę i nie szarżują opowiadając klimatyczną opowieść, która wciąga od początku do końca. Później, duet Murphy & Falchuk wyciąga na wierzch wszystkie swoje fascynacje i druga odsłona ich projektu przywodzi na myśl gulasz- wkładasz do niego wszystko co Ci się nawinie.
"American horror story: Asylum", czyli drugi sezon (choć czy można tak rzec, gdy jest zupełnie o czym innym i jedynym punktem wspólnym jest obsada i twórcy?) jest dokładnie zmieszaną papką, która czasem raczy podniebienie, a czasem jest niestrawna. Jednego jednak twórcom odmówić nie można, a mianowicie faktu, że naprawdę potrafią kręcić krwawe i zaskakujące sceny dopieszczone wizualnie do granic możliwości. Na myśl o tym, co spotkało jednego z bohaterów mam autentyczne ciarki na plecach. I ta genialna Jessica Lange. Choćby dla niej warto!


Wiele z fabuły zdradzać nie mogę, gdyż jak wspomniałam oba sezony są odrębną i niepowiązaną historią, ale obie są na tyle ciekawe, że powinniście czuć się zadowoleni podczas seansu. Bynajmniej pierwsza odsłona, która zaskakiwała formatem i ciekawą, wciągającą historią warta jest poznania. Paleta ciekawych postaci, z moim niedocenianym Denisem O'Hare  (o którym wspomnę przy okazji innego serialu, ale o tym kiedy indziej) i zawsze genialną Frances Conroy na czele. Do tego postać "latexa", którego możecie ujrzeć już na plakacie reklamującym i boski Tate, który stał się niejako bożyszczem nastolatek. Tylko Ci główni bohaterowie, czyli małżeństwo jacyś tacy nijacy. Cóż, nie można mieć wszystkiego.


Drugi sezon, opatrzony podtytułem "Asylum", jak sama nazwa wskazuje rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym i twórcy chyba za mocno wczuli się w klimat owego obiektu, bo czasami zachowują się jak pacjenci i opowiadają naprawdę nadprzyrodzone historie. Wątki mnożą się i jest ich zdecydowanie za dużo. Człowiek z czasem zaczyna się gubić i chciałby, aby historia była choć trochę jaśniejsza. Na szczęście nie zawodzi Jessica Lange, w zupełnie innej odsłonie, w której poradziła sobie równie znakomicie. Również doktor Arden, grany przez Jamesa Cromwella to bardzo nietuzinkowa i interesująca postać. Razem tworzą naprawdę ciekawy duet, a niektóre z ich kwestii do dziś chodzą mi po głowie. I chociaż wszystkiego jest jakby zbyt dużo w ostatecznym rozrachunku nie wypada to tak tragicznie i nadal istnieje przyjemność z oglądania. Warto również wspomnieć o klimatycznych i idealnie wpasowujących się w konwencję horroru czołówkach stworzonych przez Kayla Coopera, który zrobił równie rewelacyjną sekwencję początkową do filmu "Se7en". Sezon co prawda gorszy, ale nadal warty obejrzenia.

Sezon 1.
Plusy:
- klimatyczność
- atmosfera
- wciągająca fabuła
- szybkie tempo akcji i brak przestojów
- postać "latexa"
- ciekawi bohaterowie (Constance Langdon, Larry Harvey)
- rewelacyjna czołówka  

Minusy: 
- płascy i nieciekawi główni bohaterowie (Ben i Vivien Harmon)
- jednak gdzieś już podobną historię widziałam

Podsumowując 1 sezon "American Horror Story" trzeba przyznać, że to jeden z najlepiej zrobionych telewizyjnych seriali grozy ostatnich lat. Dlatego zasłużone 8/10.


Sezon 2.
Plusy:
- atmosfera szpitala psychiatrycznego
- oddanie ducha lat 60-tych i reali tamtych czasów
- szybkie tempo akcji i brak przestojów
- postacie grane przez Jessicę Lange i Jamesa Cromwella
- dopracowane krwawe sceny i efekty specjalne
- rewelacyjna czołówka

Minusy:
- zbyt duża ilość wątków, które nie zawsze są udane
- pokraczny finał
- uczucie przesytu
- nie raz oglądaliśmy już historię z szpitalem psychiatrycznym w tle

2 sezon, bynajmniej mnie trochę zawiódł. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale mimo wszystko z wypiekami na twarzy oczekuję na 3 serię. Sama Kathy Bates w obsadzie mnie kupuje. Kto wie, może twórcy wyciągnęli wnioski i nie będzie już gulaszu? Oby, bo "American Horror Story: Asylum" zasłużył na mocne 6- nie jest źle, ale rewelacji też nie ma. 
Czekam zatem panowie do października na to, co tym razem będziecie mieli do pokazania. Oby było warto!


Na dziś to wszystko. W następnym odcinku specjalnie dla was "Masters of horror", oraz bijący rekordy oglądalności "The Walking Dead".


Ciąg dalszy nastąpi..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz